środa, 26 czerwca 2019

"Ja na punku się nie wychowałem" - z Eugeniuszem "Siczką"Olejarczykiem, liderem bieszczadzkiego KSU rozmawiają Anna i Tomasz Piątkowscy

Zespół KSU koncertował w Londynie na zaproszenie 1664Music - agencji eventowej pod kierownictwem Tomasza Podoleckiego. Tuż przed KSU wystąpił zespół APTEKA, a jako support zagrał londyński Sickboy z energiczną Hiszpanką na wokalu. Atmosfera punkowej rebelii  wisiała w powietrzu już od samego startu. Wydarzenie zgromadziło bowiem dość liczną śmietankę emigracyjnych  fanów polskiego punka, którzy z nieskrywaną radością doprawioną kilkoma kroplami trunków niezawierających tym razem prawdopodobnie żadnych siarczanów, pojawili się w klubie The Garage, by przypomnieć sobie stare czasy.  Na miejscu odkryli, że nie są bynajmniej sami w swoich sentymentach, dlatego po błyskawicznym rozpoznaniu pierwszych dźwięków sędziwego, ale wciąż dobrego punka i w myśl  motta "No Future! No Hope!" dali się porwać spontanicznej fali pogo. To, jaki ślad po sobie zostawili wiedzą tylko nieliczni, którzy dotrwali do końca koncertu. My wiemy jedno: hasło Punk Not Dead jeszcze długo pozostanie aktualne wśród polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii!


Eugeniusz "Siczka" Olejarczyk / fot. Anna Piątkowska


Na umówiony wywiad z liderem KSU cierpliwie czekamy aż do samego końca, aż do ostatniego bisu...
- Wywiad? Po co wywiad?! Przecież macie książkę - tam jest wszystko napisane! - kwituje naszą prośbę nieco zmęczony Siczka.
Powoli tłumaczymy, że pomimo ukazania się wywiadu-rzeki autorstwa Andrzeja Dumkiewicza, ludzie wciąż mogą być zainteresowani nowymi publikacjami na temat zespołu. A poza tym, po przeczytaniu książki nadal mamy kilka pytań, na które nie znaleźliśmy odpowiedzi.
- Dobra, pytajcie!
Eugeniusz "Siczka" Olejarczyk to lider KSU, a zarazem ikona polskiego punka. Trudno właściwie określić czy dla samego Siczki ten nieformalny tytuł honorowy to błogosławieństwo, czy przekleństwo. Niektórym jego fanom do dziś niełatwo pogodzić się z faktem, że na pewnym etapie swojej kariery Siczka zdecydował się odejść nieco od idei tego gatunku, by na przykład zaangażować do zespołu nowych instrumentalistów, którzy trochę nijak mają się do subkultury punka. Dzięki temu jednak obecnie KSU to coś więcej niż jedynie zespół grający muzykę angielskich working class końca lat 70. KSU to firma, ale przede wszystkim marka, którą udało się stworzyć grając z sukcesami na polskim rynku muzycznym od ponad 40 lat.


fot. Anna Piątkowska


Anna Piątkowska: Czy jest coś, czego żałujesz jako muzyk? 


Eugeniusz ”Siczka” Olejarczyk: Niczego nie żałuję. Hulam sobie po tym świecie, z różnymi ludźmi się spotykam i jest mi bardzo miło (śmiech). Fantastyczni ludzie przychodzą na koncerty, czasami zdarza się, że niektórzy mili nie są, ale raczej rzadko i tylko pojedyncze sztuki (śmiech).


fot. Artur "Tarcza"Tarczewski

Tomasz Piątkowski: Na twoją prośbę za czasów reżimu komunistycznego Radio Wolna Europa puszczało kawałki punkowe. Jak tobie udało się tego  dokonać?



Eugeniusz “Siczka” Olejarczyk: To nie ja tego dokonałem tylko “Bohun” z basistą “Plastrem” z pierwszego składu . To oni wysłali list z Grecji do radia Wolna Europa z informacją, że w Polsce słucha się tylko muzyki cenzurowanej. Zaraz potem Wolna Europa zadedykowała swoją audycję ”Słuchaczom z Bieszczad”, co nas wszystkich bardzo ucieszyło. Niestety Służba Bezpieczeństwa od razu wiedziała o kim mowa, bo miano nas już od dłuższego czasu na oku. Zaraz po tym wydarzeniu, zaczęły się wezwania do Krosna i chłopaki co chwilę musieli tam jeździć. Mnie na szczęście nigdy się nie czepiali, ale wiedzieli wszystko: gdzie, kto, co i którędy list poszedł. Nawet treść listu znali. 


Tomasz Piątkowski: WRB, czyli Wolna Republika Bieszczad, czemu to służyło? Używasz tego skrótu w utworze “Ustrzyki”.




Eugeniusz “Siczka” Olejarczyk: WRB to organizacja, która działa w czasach komuny wokół KSU. Była to grupa ludzi, która działała w pewnych miejscach. Przynależność do WRB wymagała złożenia przysięgi, ale sama jej działalność nie prowadziła do niczego sensownego. 


Tomasz Piątkowski: Album KSU'93 pt. Okrutny Świat, to występy tylko twoje i Para Wino. Dlaczego album jest firmowany nazwą „Siczka z KSU”?




Eugeniusz “Siczka” Olejarczyk: Nie wyraziłem nigdy na to zgody. W tamtym czasie miałem niepodpisane kontrakty z dwoma wytwórniami, które miały wydać płytę KSU pod tytułem “Moje Bieszczady” i po ukazaniu się albumu jako Siczka i Para Wino obie wycofały się ze współpracy. Nie pamiętam już dziś, które to były firmy. Zgadzam się, że teksty na tej płycie są bardzo dobre, choć uważam, że nie powinno się grać nie swoich numerów, a tam były same covery. 


Tomasz Piątkowski: Z Kazikiem Staszewskim jesteście dobrymi znajomymi, dość często wasze drogi ze sobą się krzyżowały. Pojawiliście się na zaproszenie Kazika na festiwalu w Kołobrzegu. Jak się zaczęła wasza znajomość?


Eugeniusz “Siczka” Olejarczyk: Poznaliśmy go, zaraz jak zaczęliśmy grać, ale przed powstaniem samej nazwy KSU. Nasza ekipa z pierwszego składu pojechała do Warszawy, gdzie na Krakowskim Przedmieściu odbywały się jakieś spotkania punków i tam właśnie poznali Kazika, który był wtedy jeszcze „dzieciuchem”, choć ja do niedawna sam nie wiedziałem, że on jest parę lat młodszy ode mnie (śmiech). Mniej więcej od tamtego czasu Kazik zaczął do nas przyjeżdżać. Zawsze był bardzo w porządku, a do tego dostarczał do Ustrzyk świeże płyty prosto z zachodu. Lubiliśmy słuchać zachodnich rozgłośni punk rocka, ale wiecznie coś tam w nich skwierczało i szumiało.




Tomasz Piątkowski: Teksty ostatnich dwóch albumów pod tytułem “Nasze Słowa “ i “Dwa Narody” opowiadają o rozbiciu Polaków, upadku wartości, niezadowoleniu społecznym i zagubieniu zwykłego człowieka w tym wszystkim. Jak oceniłbyś dzisiejszą rzeczywistość po tych pięciu latach od wydania tamtej płyty? Czy tamte teksty straciły na aktualności według ciebie?




Eugeniusz “Siczka” Olejarczyk: Powiem krótko: mam dość oszustów i kłamców w polityce! Odkąd żyje, cały czas w polityce kłamali, ale to, co dzieje się teraz w Polsce sprawia, że nieraz sam się zastanawiam, czy czasami nie wyjechać z tego kraju, bo mam dość tego!




Anna Piątkowska: Z którego albumu KSU jesteś najbardziej zadowolony? 


Eugeniusz ”Siczka” Olejarczyk: Myślę, że jestem zadowolony z tej płyty, której jeszcze nie ma (śmiech). To będzie ciężki rock, mało punka i mocno zagmatwane. Jeśli chodzi o muzykę, którą do tej pory graliśmy, to lubię niektóre numery z poprzednich płyt np. “Teledemokrację”, “Kiedy naród umiera” czy ”Kto cię obroni Polsko”. Publika często prosi nas o “Jabol punk” i ten kawałek też gramy, bo jest dla niektórych legendarny. Do tej pory szczególnie nie przywiązywałem uwagi do tego, co śpiewam, bo liczyło się przede wszystkim czy publika szaleje i czy my się dobrze bawimy. Ostatnio zaczynam się jednak bardziej nad tym zastanawiać, nad tekstami. 


Tomasz Piątkowski: Wspomniałeś kawałek “Jabol Punk”, który chyba zupełnie niespodziewanie dla was stał się hymnem polskiego punk rocka?




Eugeniusz ”Siczka” Olejarczyk: Kiedy on powstawał, nie mogliśmy przewidzieć, że będziemy reklamować wytwórnie tanich win owocowych z siareczką (śmiech). 


Leszek "Dziaro" Dziarek / fot. Artur"Tarcza"Tarczewski


Tomasz Piątkowski: KSU na pewnym etapie swojego istnienia był powiązany ze sceną punkową z Wrocławia, która kiedyś uznawana była za dość ekstremalną.


Eugeniusz “Siczka”Olejarczyk: Kiedyś dzięki Dariuszowi Paraszczukowi poznałem kolesi z Sedesu - przesympatyczne chłopaki. Pokochałem ich od razu. We Wrocławiu u Bartka Straburzyńskiego nagraliśmy “Moje Bieszczady”, a później “Na 15 lecie!”. Zrobiliśmy tam kilka płyt. Ekipy z Wrocka naprawdę miło wspominam. Lecha Janerkę bardzo szanuję przede wszystkim jako człowieka. Jest bardzo sympatyczny, a to jest dużo ważniejsze niż muzyka. 



Tomasz Piątkowski: W Bieszczadach istniała słynna tratwa Michała “Giera” Giercuszkiewicza. Czy możesz opowiedzieć coś ze swojej perspektywy o tym miejscu i kto tam gościł z legendarnych muzyków?



Eugeniusz “Siczka” Olejarczyk: Na starej tratwie „Giera” bywał między innymi Józef Skrzek, Jarek Kawalec oraz wielu innych muzyków ze Śląska. Niestety, stara tratwa “Giera” już dawno się rozsypała. Józek Skrzek oraz Kawalec to jak dla mnie najwyższa póła i nie ma w Polsce lepszej kapeli niż SBB. Kiedy chodziłem do podstawówki kupiłem sobie płytę SBB pod tytułem “Nowy Horyzont”, która grała u mnie na wysokich obrotach! Jak dla mnie, to co oni grali, to był prawdziwy kosmos! Udało mi się poznać osobiście cały skład SBB. Dzięki Martynie Jakubowicz spotkałem najpierw Jerzego Piotrowskiego, a u Giera na tratwie resztę.




Tomasz Piątkowski: Jesteś fanem Black Sabbath i UK.Subs. Występujesz w koszulce Black Sabbath na koncertach. Na ile ich twórczość miała wpływ na KSU i na to, że zająłeś się punk rockiem?


fot. Artur"Tarcza"Tarczewski

Eugeniusz ”Siczka” Olejarczyk: Jeżeli chodzi o muzykę, to nie jestem fanem wszystkich kapel punk rockowych. UK.Subs podoba mi się po prostu dlatego, że grają prostą muzykę i fajne melodyjki. Te kilka prostych dźwięków robi tak naprawdę u nich cały klimat i za to ich kocham najbardziej. UK.Subs miało duży wpływ na KSU, bo to była przede wszystkim prosta muzyka, a ja nie umiałem wtedy jeszcze dobrze grać na gitarze. Ten zespół wciągnął mnie prostotą swojej muzyki. Ja tak naprawdę nie wychowałem się na punk rocku. Do dzisiaj słucham Deep Purple, Led Zeppelin i Black Sabbath. Uważam, że Black Sabbath i wokal Ozziego to prawdziwa rakieta - nie ma nikogo lepszego na tym świecie! Ozzy to taki „słodki idiota” i nie wiem, skąd on bierze te wszystkie swoje pomysły (śmiech). Chciałem go nawet zaprosić na czterdziestolecie zespołu, ale myślę, że raczej i tak nie przyjąłby zaproszenia.


Anna Piątkowska: Od pewnego czasu KSU to nie tylko zespół, ale też marka, między innymi piwa. Jeden z kawałków został wykorzystany w reklamie pewnej sieci telefonicznej, a inne w filmie Andrzeja Wajdy. Mówi się, że poszedłeś w komercje. Jak odnosisz się do krytyki środowiska undergroundowego pod twoim adresem?



Eugeniusz "Siczka" Olejarczyk: Co do filmu Andrzeja Wajdy, to był prawdziwy przywilej i szczęście dla kogoś takiego jak ja. Andrzej kiedyś chciał wykorzystać “Kto cię obroni Polsko”, ale wtedy był to jeszcze zbyt świeży numer. Dla mnie Wajda to był absolutny mistrz świata w reżyserii filmów! Co do krytyki, to powiem tylko, że ja gram na scenie od czterdziestu lat i nie zamierzam cały czas „trzepać” tego samego. Ci, którzy tak krytykują, niech spojrzą, ilu fanów nam przybyło. Poza tym, tak jak już powiedziałem wcześniej – ja na punku się nie wychowałem.





***

 Sickboy/ fot Artur Kula


Apteka/ fot.Artur Kula 

***

MuzykTomaniA składa podziękowanie Tomaszowi Podoleckiemu z 1664Music za pomoc przy realizacji wywiadu oraz Arturowi Tarczewskiemu i Arturowi Kuli za udostępnienie zdjęć na potrzeby niniejszego wywiadu.



(c) Anna i Tomasz Piątkowscy

4 komentarze:

  1. Bratowa o tobie nie zapomniałem spoko heheeheh

    OdpowiedzUsuń
  2. Siczka co takiego złego dzieje sie obecnie w kraju że chcesz spierda...?????

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupi się znalazł że się pyta.
    ... Albo 5setek+ mu pasuje...

    OdpowiedzUsuń