czwartek, 6 lutego 2020

SubLunar "A Welcome Memory Loss" 2019 - recenzja




Skład: Łukasz Dumara - wokal

Łukasz Wszołek - perkusja

Jacek Książek - bass

Michał Jabłoński - gitara

Marcin Pęczkowski - gitara

Niby nie powinno się oceniać dzieła po okładce, ale ja akurat jestem jednym z tych, którzy zaraz po otrzymaniu płyty w pierwszej kolejności zwracają uwagę na projekt okładki. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy nośniki fizyczne nie są już tak bardzo popularne, jak kiedyś, dobra i dopracowana grafika stanowi przysłowiową "kropkę nad i” każdego ambitnego dzieła muzycznego. W przypadku swojego debiutanckiego albumu podkarpacka grupa SubLunar zadbała o wysoką jakość i zaangażowała do projektu okładki polską artystkę mieszkającą w Wielkiej Brytanii Bernadettę Dziubiński, która namalowała specjalnie w tym celu obraz inspirowany ich muzyką.

Na krążku „A Welcome Memory Loss” znajduje się dziewięć kompozycji, z których najdłuższy utwór ma ponad trzynaście minut. Płyta rozpoczyna się co prawda dość mrocznie, kawałkiem „Debris”, ale są to raczej kompozycje nastrojowe, co jest zasługą przede wszystkim wokalu Łukasza Dumara. Jedna z moich ulubionych na tym krążku to uduchowiona i bogata w zmienność nastrojów „Grains of Sand”.

Krążek to w większości rytmiczne i gitarowe progresywne granie, które momentami zahacza o mocniejsze klimaty metalowe. Ciekawym zabiegiem było umieszczenie „The longest minute” pomiędzy „Invisible”, a „Squere one”. Jak sugeruje sam tytuł utworu, trwa on minutę i różni się nastrojem od wspomnianych dwóch kompozycji, a jednocześnie jest doskonałym pomostem łączącym oba kawałki.


Na albumie nie znajdziemy ani klawiszy ani wielkich popisów solowych, co według mnie jest jego zaletą i wszystkie zawarte na nim "muzyczne opowieści" tylko na tym zyskują. SubLunar na pewno nie nudzi - mamy  tu zaskakujące zwroty, gitarowe i wokalne, które chwilami są niczym recytowanie wiersza. Mocnym uderzeniem jest ostatni numer „Suspension of Disbelief”. Przyznam szczerze, że po przesłuchaniu całego krążka najbardziej pasowałby mi na początku płyty. 
"A Welcome Memory Loss" zaskoczyła mnie zarówno nieprzeciętnością jak i wyrazistością. Znajdziemy na niej rozbudowane utwory bogato malowane dźwiękami gitary, perkusji i wokalu.  To album, który zapewni ponad godzinne zapomnienie w rock progresywny na naprawdę dobrym poziomie. Płyty słuchałem z niemałą dozą przyjemności, dlatego polecam ją uwadze w szczególności fanom rocka progresywnego.


(c) Anna i Tomasz Piątkowscy