sobota, 18 kwietnia 2020

.Comin - Człowiek (2020)


1. Kamień
2. W Mordę
3. Po Grób
4. Horror
5. Człowiek
6. Kłamca
7. Zmiany 










Skład: 

Grzegorz Stawicki – wokal
Przemysław Niewiedział – gitara
Piotr Pawlak – gitara
Tomasz Pawlak – bas
Tomasz “Puhy” Kulpa – perkusja

Projekt okładki: Waldemar Bolesta


Dolnośląska formacja .Comin, która wydała ostatnio płytę zatytułowaną „Człowiek”, określiła siebie kiedyś jako zespół grający młodzieżowy metal. Po przesłuchaniu ich najnowszego krążka uznaliśmy jednak to stwierdzenie za mocno nieaktualne. Bardziej odpowiednie wydaje się określenie metal alternatywny. Młodzieżowo to było na debiucie, tu jest dojrzalej i mniej hałaśliwie. Zauważalne jest większe doprecyzowanie i konsekwencja, którą widać choćby w tym, że grupa nadal pisze teksty po polsku. „Człowiek” to na pewno nie liryka z gatunku tych pełnych metafor, alegorii i wyszukanych epitetów – to męskie granie, a więc mamy tu do czynienia z prostym przekazem, co słychać w kawałku „W mordę”. Od razu prostujemy, że proste nie oznacza prostackie. Teksty opowiadają o tym, co bliskie każdemu, nie tylko ".cominowemu" człowiekowi, a więc strach, lęk i ból, ale z drugiej strony walka i nadzieja.


fot. Bogdan Lemański


Instrumenty oraz wokal bardzo dobrze ze sobą współgrają. Na krążku nie brak też dobrego gitarowego grania, w tym solówek, jak w kawałku „Kamień”. Grupa nadal świetnie, a może nawet i lepiej niż na poprzedniej płycie, operuje zmianą tempa. Wszystkie utwory to mocne metalowe uderzenie. Dość trudno nam było wyróżnić ulubiony utwór, bo wszystkie są według nas na bardzo dobrym poziomie, choć może brakować pewnego wytchnienia, trochę spokojniejszego kawałka, który na moment pozwoliłby złapać oddech i ogarnąć natłok dźwięków wydobywających się z płyty.
„Człowiek” w wersji .Comina to na pewno duża dawka energii podobnej do tej, jaką ma amerykański Godsmack i należy to rozumieć jako duży komplement oraz największy atut płyty, oraz powód, dla którego będziemy chętnie wracać do tego krążka.



Na koniec kilka słów o grafice. Front okładki albumu przedstawia postać człowieka pomiędzy dwiema ogromnymi, przytłaczającymi go ścianami lub blokami skalnymi. Kiedy przyjrzymy się bliżej widać, że jego sylwetka jest odwrócona tyłem do obserwatora oraz do tego, co znajduje się za nim, a więc mroku i zimna. Wychodzi on w stronę światła do lepszego, wolnego świata. Ilustracja bardzo pasuje nam do tekstu kawałka „Zmiany”, który zamyka płytę: „Masz zawsze czas by z kolan wstać. By zamknąć drzwi do tamtych lat”. Enigmatyczne liczby: „23 45 32 11 33” wpisane pod nazwą zespołu na pewno wprowadzają pewien niepokój i dużą pokusę zadania pytania o znaczenie. Być może jest to zabieg celowy, bo człowiek to przecież istota wciąż nieodkryta i pełna tajemnic. Tył okładki to arcyciekawy zabieg graficzny. Widzimy tu bowiem twarz mężczyzny złożoną z fotografii członków zespołu. Brawa za pomysł, który naszym zdaniem świetnie dopełnia to bardzo dobre dzieło wałbrzyskiej formacji.



(c) Anna i Tomasz Piątkowscy



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz