sobota, 10 listopada 2018

Nie gniewaj się na mnie Polsko

 Poniższy artykuł ukazał się pierwotnie na blogu Muzyczna Podróż

Ponad 25 lat temu skończył się PRL. Czy rzeczywiście jednak się skończył? Trudno mówić, że dokonał się w naszych umysłach koniec systemu, w którym przyszliśmy na świat i w którym spędziliśmy większość naszego życia. Na szczęście wyrosło już nowe pokolenie, które o kolejkach, kartkach na mięso, Poznaniu 1956, grudniu 1970 czy Stanie Wojennym słyszało tylko od rodziców lub nauczycieli. Mentalnie PRL jest w nas nieustannie, bo chociażby takie podsuwanie dowodów wdzięczności lekarzowi czy urzędnikowi jest niczym innym jak atawizmem systemu, który pozornie już odszedł. W UK podejście do urzędnika z dowodem wdzięczności mogłoby zakończyć się w najlepszym przypadku totalnym obciachem dla wręczającego, o czym przekonała się kilka lat temu pewna moja znajoma próbując wykonać takową czynność w jednym z tutejszych urzędów pracy.

Fot. Sławek Orwat
Cóż to jednak jest 25 lat? Polski nie było na mapie aż 123 lata. Wyrosło w tym czasie 5 pokoleń i w pewnym momencie nie było już nikogo, kto mógłby pamiętać Insurekcję Kościuszkowską lub gest Rejtana. Dlaczego więc przetrwaliśmy? Przetrwaliśmy dzięki tym, którzy pomimo braku państwowości uparcie mówili do swoich dzieci po polsku, przetrwaliśmy dzięki tym, którzy pisali książki w języku Narodu, którego braku istnienia na mapie nie uznała - o ironio! - tocząca z nami XVII-wieczne wojny Turcja. Opór zbrojny oczywiście też był. 


Jeden z Pomników Marszałka w Warszawie

Najczęściej był on nieudany, ale martyrologia ma to do siebie, że synowie mają przynajmniej za co nienawidzić oprawców swoich ojców i matek. Były więc zastępy Kordianów, ale na szczęście były też całe dywizje Siłaczek i Doktorów Judymów. Dwa skrzydła - zbrojne i intelektualne wyniosły nas w końcu w niepodległość i nie bez powodu dziś się uważa, że być może obok Józefa Piłsudskiego i Legionów to Henryk Sienkiewicz pisaniem powieści przygodowych z narodową historią w tle mógł być tym, który w pewnym momencie zrobił najwięcej.



I jeszcze jedno. W USA czy w UK narodowe barwy i godła są praktycznie wszędzie. Są na samochodach, koszulkach, w oknach, a nawet - co Polakom by chyba nigdy do głowy nie przyszło - na bieliźnie i nikt w tych krajach nie uważa, że jest to jakieś nadużycie. W Polsce natomiast od kilkunastu lat istnieje w pewnych kręgach chora propaganda, która usiłuje wmówić obywatelom, że oflagowywanie się i mówienie o patriotyzmie jest niepoprawne politycznie, że przecież jest Unia Europejska, że robienie filmów o czasach germanizacji może zaszkodzić naszym relacjom z Niemcami. Z tego samego powodu za wstydliwe uznaje się wznawianie kolejnych wydań "Placówki" Prusa lub mówienie o Drzymale, no bo jak tu pisać o tym, że jakiś chłopina wolał zamieszkać w wozie cyrkowym, niż ziemię Niemcowi oddać, skoro dziś wyprzedaje się w Polsce jakże często za bezcen nie tylko Niemcowi i nie tylko ziemię i co więcej... próbuje się nam wmówić, że musimy być przecież w tym temacie otwarci. 

Wóz Drzymały
Niewielu jednak ma odwagę wyjaśnić społeczeństwu, jakie są efekty takiej otwartości w przypadku, gdy kupujący zarabia na co dzień 5-krotną wartość dochodów sprzedającego. Nie mówi się głośno także tego, że u nas z klucza jeden poseł mniejszości niemieckiej ma zagwarantowane miejsce w Sejmie, podczas gdy w Niemczech od lat władze nie wyrażają zgody na oficjalne zarejestrowanie polskiej mniejszości, która jest tam zdecydowanie liczniejsza, niż mniejszość niemiecka u nas.





Myśląc dziś o Polsce, najlepiej zrobić jednak własny rachunek sumienia i zapytać samego siebie: jak bardzo doceniam fakt, że po latach zaborów i okupacji mam Polskę? Jaką ma dla mnie wartość to, że pomiędzy Bugiem a Odrą, gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, przetrwał język, w jakim wyrosłem i narodowa kultura, którą mogę współtworzyć. Czy zawsze wszystko w moich relacjach z Polską było OK? Pewnie nie wszystko. Nie gniewaj się więc dziś na mnie Polsko, że w ciągu ostatnich lat żyję z dala od Ciebie. Obiecuję, że postaram się wrócić, zgaszę światło i będę szukał w ciemnościach Ciebie, a Ty poprowadzisz mnie wtedy za rękę. Wszak Matka wszystko potrafi wybaczyć. 

~~~


Sławek Orwat - Muzyki słuchał wcześniej niż potrafił mówić. W dojrzałość wprowadził go stan wojenny. Przez półtora roku był redaktorem muzycznym tygodnika Wizjer oraz współorganizował dwie edycje WOŚP w Luton, gdzie także prowadził polskie programy w internetowym radio Flash i brytyjskim Diverse FM. W roku 2010 założył kabaret 3 x P, który wystąpił m.in podczas imprezy poprzedzającej zawody strongmanów Polska - Anglia. Z londyńskim magazynem Nowy Czas współpracuje od marca 2011 a od roku 2015 z portalem Polski Wzrok z siedzibą w Bedford (UK). W latach 2012 - 2014 prowadził autorską audycję Polisz Czart na antenie brytyjskiego radia Verulam w położonym niedaleko Londynu St. Albans. Program ten był przez rok także emitowany na platformie radiowej Fala FM z siedzibą w kanadyjskim Toronto, a od czerwca 2015 jest nadawany na antenie Radia Near FM w Dublinie (Irlandia). W lipcu 2012 związał się z warszawskim magazynem JazzPRESS, a w październiku tego samego roku z wychodzącym w Sosnowcu kwartalnikiem Lizard. Tłumaczenie jego wywiadu z Leszkiem Możdżerem ukazało się w brytyjskim magazynie London Jazz. Poza działalnością dziennikarską można go także spotkać w roli konferansjera. Największą imprezą, jaką miał okazję zapowiadać dla blisko 2,5 tysięcznej widowni był zorganizowany przez Buch IP 8-go marca 2014 londyński koncert Nosowskiej, Brodki i Marii Peszek. W styczniu 2014 współorganizował Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy w Hull.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz